Panel wnioskodawcy
Serwis rownacszanse.org.pl wykorzystuje pliki cookies, które będą zapisywane w Państwa urządzeniu (komputerze, laptopie, smartfonie). W każdym momencie mogą Państwo zmienić ustawienia przeglądarki internetowej i wyłączyć zapis plików cookies.
Wróć do początku

[#2] Zawsze lubiłam robić coś więcej – Laura Straś

Data publikacji: 12.12.2022

W ramach naszego cyklu Inspirujących Historii, nasz absolwent Rafał Jutrznia spotkał się wirtualnie z Laurą Straś – uczestniczką projektu „COOLturalna piwnica” oraz młodzieżową liderką, która w działalność społeczną zaangażowała się pełną parą, współtworząc pierwszy projekt w rodzinnym Sławkowie oraz zakładając fundację „Instytut Kreatorów Przyszłości”. Zapraszamy!

Skopiowano!

Rafał Jutrznia: Dzień dobry! Witam serdecznie wszystkich słuchaczy oraz czytelników (bo pismo przecież jeszcze nie umarło) w kolejnej Inspirującej Rozmowie przeprowadzonej z okazji dwudziestolecia programu „Równać Szanse”. Dziś ze mną – chciałoby się powiedzieć „w studiu”, ale niestety ze względu na sytuację -tylko zdalnie, Laura Straś, czyli absolwentka i młodzieżowa liderka Programu. Dzień dobry, Lauro.

– Laura Straś: Cześć!

Ustalmy najpierw twarde fakty, a w tym celu pozwolę sobie zacytować jedną z twoich wypowiedzi: „Pochodzę ze Sławkowa, czyli małej miejscowości w województwie śląskim. Według danych z 2017 roku, pochodzących z Głównego Urzędu Statystycznego, mieliśmy 7040 mieszkańców, czyli dwadzieścia dwa razy mniej niż liczba mieszkańców Żywca. Czterdzieści trzy razy mniej niż liczba mieszkańców Katowic, sto dziewięć razy mniej niż liczba mieszkańców Krakowa i dwieście pięćdziesiąt razy mniej niż w Warszawie”. Lauro, czy w tak małym mieście łatwo jest znaleźć przestrzeń do rozwoju, do działania społecznego?

– Jeszcze przed pojawieniem się w Sławkowie Programu „Równać Szanse” było u nas naprawdę całkiem sporo możliwości w szkole i trochę w ośrodku kultury. W szkole faktycznie się u nas działo i dopiero teraz odkrywam, że to było dosyć wyjątkowe. Rozmawiam ze znajomymi, którzy chodzili do szkół w dużych miastach, to okazuje się, że u nas się działo całkiem sporo. Także byłam zdziwiona, ale to były raczej rzeczy bardzo mocno narzucone, także zupełnie innego niż tworzenie projektów od zera.

Narzucone – to znaczy?


– Kółka muzyczne, które były organizowane w szkole, spotkania samorządu, które w zasadzie wnosiły raczej mało do życia szkolnego oprócz organizacji zbiórek czy dyskotek szkolnych. To wszystko było koordynowane przez nauczycieli, więc nie mieliśmy do końca możliwości wybrania czegoś, co byłoby nasze.

Odnośnie tego wybierania – byłaś się nie tylko uczestniczką pierwszego projektu, który został zrealizowany w Sławkowie w ramach programu „Równać Szanse”, ale można powiedzieć, że poniekąd razem z koordynatorami tworzyłaś na swoich lokalnych ziemiach zarysy tego, jak będzie wyglądało w przyszłości. Jak będzie wyglądał ten program. Skąd pomysł, żeby się zaangażować?

– Zanim został złożony projekt, koordynatorzy odezwali się do takich osób, które w Sławkowie były aktywniejsze. Chcieli wybadać czy bylibyśmy zainteresowani taką formą działalności. To zainteresowanie się pojawiło, więc zaczęliśmy wspólnie pracować nad tym, co chcielibyśmy zrobić i jak miałoby to wyglądać. Nie wiedzieliśmy zbyt dużo o samym programie, bo była to dla nas zupełna nowość. Bardziej niż idea, przyciągał nas fakt, że możemy zrobić coś sami od zera. Zaplanować i zrealizować to, co faktycznie chcieliśmy robić w takim projekcie z dosyć sporym dofinansowaniem.

Zaangażowałam się dlatego, że zawsze lubiłam robić coś więcej, więc dla mnie to było oczywiste, że chciałabym wziąć udział. W Sławkowie były też takie osoby, które być może nie były wcześniej zbyt aktywne, a projekt umożliwił im spojrzenie na to, co chcieliby robić i jak mogliby się w nim odnaleźć. Nasze pierwsze spotkania dotyczyły głównie planowania i ustalania osi tematycznej naszego projektu oraz rozdzielenia zadań. Dzięki temu mogliśmy wykazać się naprawdę sporą kreatywnością.

Czyli w przeciwieństwie do projektów realizowanych przez Was wcześniej, koordynatorzy nie narzucili Wam tego, co będziecie robili?

– Nie, zdecydowanie nie. Tę samodzielność było widać w tym, jaki projekt wybraliśmy. Nazywał się „Kulturalna piwnica” i składał się ze swego rodzaju czterech pól działalności. Zajmowaliśmy się muzyką, filmem, teatrem i tańcem, dzięki czemu dla każdego znalazło się miejsce w tym obszarze sztuki, w którym chciał się rozwijać. Nie wszyscy musieli brać udział w każdym warsztacie, które zresztą były przez nas organizowane.

Jak wspomniałaś, Wasz projekt oscylował wokół szeroko pojętej tematyki kultury. Jest coś, co – nazwijmy to – fizycznie zostało po Waszym projekcie? Coś, co było zwieńczeniem Waszej pracy?

– Oczywiście. Przez jakiś czas po zakończeniu projektu „Kulturalna piwnica” jeszcze funkcjonowała jako fanpage na facebooku, który promował działalność młodzieży. Oprócz tego wydaliśmy płytę z naszymi nagraniami. W trakcie projektu utworzyły się dwa zespoły muzyczne, które nie zakończyły swojej działalności wraz z projektem. To była aktywność gimnazjalno-licealna, więc zespoły te się rozpadły, ale to był niezwykle ciekawy czas, który stanowił jednocześnie dowód tego, że coś robiliśmy.

Wracasz czasami do tej płyty?

– Raz na jakiś czas się zdarzy. *śmiech*

Po projekcie trafiłaś na Szkolenie Młodzieżowych Liderów – co zapamiętałaś najmocniej i jak przyjęłaś to, co się tam działo?

– Przede wszystkim, gdy Kasia – koordynatorka naszego projektu wyszła do mnie z propozycją zgłoszenia mnie do udziału w szkoleniu, to byłam zaskoczona, że coś takiego w ogóle jest – wcześniej nie miałam o tym zielonego pojęcia. Nie miałam chyba żadnych oczekiwań i nie wiedziałam, czego się spodziewać. Szkolenie wywarło na mnie ogromny wpływ, do dziś doceniam to, kogo tam spotkałam. W Sławkowie realizowaliśmy piętnastomiesięczny projekt w grupie dwudziestu pięciu osób. Oczywistym jest więc fakt, że niektórzy byli bardziej lub mniej aktywni i zaangażowani. Na szkoleniu okazało się, że tam wszyscy się angażują, nie chcą się zatrzymywać i są pasjonatami. To było wielkie przeżycie, bardzo stymulujące i to właśnie miało w sobie największą wartość. Pomijam oczywiście sam przebieg szkolenia i to ile dowiedziałam się na nim o organizacji projektów – to była duża dawka wiedzy i inspiracji. Bez wątpienia sprawiło to, że rozwinęłam się w tym zakresie organizacji i doskonalenia się w życiu społeczności.

Inspirację i możliwość rozwoju można potem wykorzystać na wielu płaszczyznach, głównie ze względu na to, że uczestnicy projektu mają okazję przeprowadzić swój własny projekt w pełni stworzony przez siebie. Wszyscy mają szansę na zgłoszenie swojego projektu do konkursu grantowego, lecz nie każdy tę możliwość otrzyma. Tobie się udało.

– Tak, udało mi się. Zrealizowałam dwumiesięczny projekt „Marszowym krokiem”. Chyba największą przeszkodą w organizacji było to, że mieliśmy mało czasu na to, by przygotować i zgłosić swój projekt, przez co nie miałam wielu możliwości skonsultowania go z grupą, która brała wcześniej udział w „Kulturalnej piwnicy”. Dlatego clue projektu stanowił mój pomysł, troszkę narzucony przeze mnie innym. Drugim wyzwaniem było to, że projekt odbywał się we wrześniu, a w październiku zaczynałam studia w Krakowie – trudno było czasowo spiąć te wszystkie aktywności i zostać w kontakcie z grupą. Mimo tego było to bardzo ciekawe doświadczenie. Dziś, z perspektywy czasu wiem, że popełniłam mniejsze i większe błędy, ale wydaje mi się, że lepiej jest takie pomyłki popełniać, gdy ma się 18 lat, niż gdy jest się trzydziestolatką.

Jaką tematykę projektu wybrałaś?

– Mój projekt związany był z rajdami, w tym rajdami rowerowymi. Braliśmy także udział w sławkowskiej imprezie, która nawiązuje do marszu na orientację. Mieliśmy także pojechać na wyjazdowy marsz, jednak ze względu na jesienną aurę nie udało nam się tego dokonać.

Trudno było stworzyć projekt od podstaw?

– Trudno czy nie trudno – to nie są odpowiednie słowa. Na pewno było to swego rodzaju wyzwanie. Zaczynając od początkowych formalności, które na szczęście kojarzyłam z pracy na szkoleniu Młodzieżowych Liderów. To była duża dawka wiedzy, jednak nie miałam jakiegoś doświadczenia w tworzeniu podstaw projektów. Bardzo pomogła mi koordynatorka „Kulturalnej piwnicy”, z którą wiele kwestii konsultowałam. Dużym wyzwaniem było zaplanowanie budżetu, bo w tym wieku nie miałam pojęcia na temat cen wyjazdów i uczestnictwa w różnych eventach. Dużo mnie to nauczyło, zdobyłam naprawdę wiele nowych umiejętności.

Podczas realizacji swojego autorskiego projektu wymieniałaś się swoimi spostrzeżeniami z innymi liderami? Wspieraliście się?

– Mieliśmy kontakt, ale nie wymienialiśmy się aż tak bardzo swoimi przeżyciami. Pamiętam, że z tymi liderami, z którymi byłam bliżej, rozmawialiśmy już po realizacji naszych projektów. Oczywiście, że byliśmy z siebie zadowoleni, ale zwracaliśmy też uwagę na pewne rozczarowania, które się pojawiły. To było zderzenie oczekiwań z rzeczywistością.

Idea programu jest jasna, a jest nią wyrównywanie szans młodych ludzi z obszarów wiejskich i pochodzących z małych miast poprzez aktywizację młodzieży. Oprócz idei ważne jest jednak to, co każdy z uczestników realnie wynosi dla siebie. Często są to nowe umiejętności, czasami także nowe znajomości i przyjaźnie. Gdybyś miała przełożyć to na siebie, to co dał Ci udział w „Równać Szanse”?

– Przede wszystkim kwestia organizacji projektów i działalności tzw. „trzeciego sektora”. Wcześniej byłam dosyć mocno aktywna muzycznie i troszkę wykorzystałam „Kulturalną piwnicę” do rozwoju w tych dziedzinach, które mnie interesowały. Po zakończeniu projektów i szkolenia liderów okazało się, że to, co najbardziej mi się przydaje to umiejętności organizatorskie zdobyte przez cały okres współpracy z „Równać Szanse”. Zobaczyłam, jak działają stowarzyszenia i fundacje, co można dzięki nim i w ich ramach zrobić. Ta ścieżka poprowadziła mnie do działalności w stowarzyszeniach na studiach i do miejsca, w którym jestem teraz, czyli dalsza działalność w trzecim sektorze.

Dalsza działalność to znaczy jaka?

– Razem ze znajomymi założyliśmy fundację, która nazywa się „Instytut Kreatorów Przyszłości”. Nasza działalność skierowana jest do młodzieży szkolnej – głównie licealnej. Chcemy uzupełnić edukację o takie informacje, które nie są przekazywane w szkołach, czyli np. z zakresu ekonomii, ekologii, praw człowieka czy Unii Europejskiej. Są to treści, które w szkole pojawiają się w ograniczonym zakresie, a są ważne w rozwoju społeczności jako społeczeństwa demokratycznego i obywatelskiego.

Czyli patrząc na swoje doświadczenia i na doświadczenia innych liderów z „Równać szanse”, powiedziałabyś, że program ten jest polem do realizacji dla młodych aktywistów czy może bardziej miejscem do wyławiania prawdziwych talentów organizatorskich, które wcześniej się nie angażowały?

– Myślę, że po części to i to. To zależy bardzo mocno od projektu i jego charakteru. Wiem, jak teraz funkcjonuje „Równać Szanse” w Sławkowie i wydaje mi się, że jest to zupełnie coś innego niż było za naszych czasów – byliśmy pierwszą grupą, która realizowała pierwszy projekt. Ta sytuacja automatycznie w pewien sposób wymusiła zaangażowanie się osób, które już wcześniej gdzieś działały. Teraz przychodzą tam osoby, które szukają dla siebie miejsca do rozwoju, czasami dopiero podczas projektu okazuje się, że potrafią robić wiele fajnych rzeczy, których wcześniej by nie spróbowały. Dlatego uważam, że jest to dobre miejsce dla osób już aktywnych oraz do tego, by faktycznie wyłapać kogoś, kto będzie bardzo wartościowym człowiekiem.

Gdybyś miała stworzyć słownikową definicję sformułowania „Równać Szanse”, to jak by ono brzmiało?

– Cóż, w Równać Szanse chodzi przede wszystkim o to, żebyśmy wszyscy z małych miast i wsi mieli równy start w przyszłość. Abyśmy mogli poznać różnych ludzi i zdobyć doświadczenia, które w dużych miastach nabywane są przy okazji mieszkania tam. W Krakowie, Katowicach czy Warszawie dostęp do kultury, czy ciekawych zajęć pozalekcyjnych jest o wiele większy niż na wsiach. Przez to poznajemy mniej osób i obracamy się w jednym środowisku, w którym wszyscy się znają.

Masz wspomnienie, które przychodzi Ci na myśl, gdy myślisz o swojej działalności w Programie?

– Taką pierwszą myślą jest w ogóle powrót do Szkolenia Młodzieżowych Liderów. To było dla mnie najmocniejsze przeżycie. Potem był Zjazd Liderów z różnych roczników. Przez cały ten czas odkrywałam siebie i to, co naprawdę lubię, dlatego nie mam jednej sytuacji, do której bym wracała. To jest ogólne przeżycie. To w jaki sposób się tam zgrywaliśmy i poznawaliśmy. Pamiętajmy, że Szkolenie to tylko kilka dni, a my mieliśmy i bardzo bliskie przyjaźnie i pewne niesnaski, które się pojawiały, a wszystko skondensowane w krótkim czasie. Bardzo duże i fajne doświadczenie, szczególnie dlatego, że kończyłam wtedy liceum i mogłam nawiązać wiele relacji.

Ja wspominam swoje Szkolenie Młodzieżowych Liderów bardzo podobnie do Ciebie. Nie kończyłem co prawda wtedy liceum, ale rzeczywiście jest to ogromny skok. Doświadczenie niezwykle uniwersalne i ogólne. Rzeczywiście nie da się nazwać jednej sytuacji, która by przebijała jakiekolwiek inne wspomnienia.

Lauro, dziękuję Ci pięknie za rozmowę. Życzę Ci mnóstwo szczęścia i powodzenia w każdym aspekcie Twojego życia, także w pisaniu pracy magisterskiej, ale przede wszystkim życzę Ci tego, aby Wasza fundacja, którą założyliście dalej edukowała młodych Polaków i młode Polski. Dziękuję!


– Dziękuję bardzo za zaproszenie i rozmowę. To bardzo miłe być przez tyle lat częścią programu i móc się dzielić tym, co „Równać Szanse” oferuje. Wszystkiego dobrego, dziękuję bardzo za życzenia i do usłyszenia!

Kontakt

Chętnie pomożemy i rozwiejemy wątpliwości

Paweł Walecki

🧑‍💼 Dyrektor Programowy

✉️ pawel.walecki@civispolonus.org.pl

☎️ 609 458 344

ℹ️ Sprawy merytoryczne